pomarszczonym.
– Nie, nie! – Również zaśmiała się. – Przecież wcale taki nie jesteś! Jesteś najseksowniejszym fa... – Nagle zaczerwieniła się aż po korzonki włosów i podniosła dłoń do ust. – Och, przepraszam. Wcale... wcale nie chciałam tego powiedzieć. – Na miłość boską, tylko nie przepraszaj! Bo poczuję się, jakbym naprawdę był już stary! To bardzo miły komplement, zwłaszcza w ustach tak pięknej kobiety... Więcej niż miły, pomyślał. Podniecający. Zachwycający. Miał wrażenie, że nikt od wieków nie patrzył na niego tak jak Julianna. Nawet Kate. Ostatnio żona traktowała go bardziej jak męża i ojca ich córki, a nie kochanka. – Dziękuję – bąknęła. – Dziękuję za tę ,,piękną kobietę’’. – Proszę bardzo. – Richard uśmiechnął się, zdając sobie nagle sprawę, że angażuje się w klasyczny flirt. A może nawet w coś więcej? Spojrzał na spłoszoną minę swojej asystentki i pochylił się w jej stronę, znowu zerkając na jej dekolt. – Pracujesz u mnie już dwa tygodnie i wciąż nic o tobie nie wiem, Julianno. Opowiedz mi o sobie. Dziewczyna odsunęła od siebie kanapkę. – Ale co? Wszystko, pomyślał. O swoich upodobaniach , dzieciństwie i o tym, co cię szczególnie pociąga w mężczyźnie. Od dnia ślubu nie myślał w ten sposób o żadnej kobiecie. Oczywiście starał się ocenić ,,zawartość opakowania’’, jak dowcipkowali koledzy, kiedy spotykał się z jakąś ładną kobietą. Zastanawiał się nawet, jaka byłaby w łóżku. Większość mężczyzn myśli o tych sprawach , niezależnie od tego, czy są żonaci, czy nie. Jednak tym razem czuł się inaczej. Nagle zainteresował się Julianną jako osobą. Było to coś, co wykraczało poza zwykłe seksualne podniecenie, nad którym potrafił przecież zapanować. To, że zainteresował się ładną asystentką, nie było jeszcze przestępstwem. Wcale nie znaczyło, że ma zamiar zrobić coś złego. Na przykład zdradzić żonę. Poza tym Richard nie był takim człowiekiem. Kochał Kate i wierzył w świętość małżeństwa. No i dostatecznie się wyszalał, zanim zdecydował się stanąć przed ołtarzem. To dobrze, pomyślał, bo inaczej to, że wciąż ma obok siebie Juliannę Starr, mogłoby się okazać niebezpieczne. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIĄTY – Spokojnie, kochanie – mruknęła Kate, starając się włożyć Emmie eleganckie śpioszki. Mała wierzgała i machała rączkami, jakby to była najlepsza zabawa na świecie. – Chcesz chyba ładnie wyglądać? Zaraz przyjedzie tatuś z nową ciocią. W odpowiedzi Emma kopnęła ją w rękę i pisnęła, śmiejąc się z wysiłków matki. Kate z rozbawieniem potrząsnęła głową. – A więc jednak nie, ty mały srajdku! Kate schyliła się, przyłożyła usta do ciałka dziecka i wciągnęła powietrze, zostawiając ,,malinkę’’ na szyjce córki. Emma zastygła, a potem roześmiała się na całe gardło. Kate wykorzystała ten moment, żeby zapiąć jej śpioszki. Uśmiechnęła się triumfalnie do córki. – No, zrobione. Zerknęła na zegarek, świadoma tego, że wszystko idzie jej bardzo