zostawiając kwestie rozdziału majątku na później.

  • Renat

zostawiając kwestie rozdziału majątku na później.

09 August 2022 by Renat

29 - Służę ci swoją osobą, chociaż nie znam się na prawie spadkowym. - Nie oczekujemy od ciebie porad prawnych - uspokoił brata Ash. - Mamy swoich prawników, którzy wszystkim się zajmą. Jesteś nam potrzebny tutaj, na ranczu. - Robotnicy ojca wam nie wystarczą? Znają doskonale majątek, od lat w nim pracują. - Jacy robotnicy? - sarknął Ash. - Wszystkich wymiotło. - Jak to? - zdumiał się Whit. - Tak po prostu opuścili ranczo po śmierci ojca? Zostawili bydło bez opieki? - Ja też nie mogłem w to uwierzyć. Zwinęli się jeszcze przed moim przyjazdem. Znałeś większość z nich. Może uda ci się do nich dotrzeć i namówić do powrotu. Przynajmniej niektórych. - Cholera, Ash. Mówisz tak, jakbyś nie znał kowbojów. To wędrowne plemię. Poszli sobie i teraz szukaj wiatru w polu. - Jeśli ktoś potrafi ich odszukać, to tylko ty. - Może - zgodził się Whit bez wielkiego przekonania. - Ale to zajmie trochę czasu. Ash zmarszczył czoło. - Czasu akurat nie mamy zbyt wiele. Bóg wie, gdzie podziewa się bydło i w jakim jest stanie. - Sucho jest. Stada pewnie się rozpierzchły w poszukiwaniu pastwisk i wody. - Też tak myślę - przytaknął Ash. - Dzisiaj po południu chciałbym objechać... - przerwał mu dźwięk dzwonka. - Zaczekaj chwilę, Whit. Ktoś przyjechał. - Przysłonił słuchawkę dłonią i huknął: - Wejść! Otwarte! 30 - Tak jak mówiłem - wrócił do przerwanej rozmowy. - Po południu chcę objechać teren, poszukać stad. - W progu gabinetu pojawiła się Maggie. Z nosidełkiem opartym o biodro, z wielką torbą przewieszoną przez ramię wyglądała jak juczny osioł, tyle że osioł o wyjątkowo pięknej sylwetce. Wpatrywał się w nią, nie bardzo wiedząc, co zrobić: podbiec do niej i wylewnie uściskać w podzięce za dotrzymanie obietnicy, czy też powiedzieć, że się rozmyślił, i podziękować za pomoc. Obecność w domu tak atrakcyjnej dziewczyny mogła nastręczyć więcej kłopotów, niż je rozwiązać. A kłopotów Ash miał akurat w tej chwili pod dostatkiem. Zerknął na małą i natychmiast stwierdził, że od zajmowania się niemowlakiem woli jednak kłopot w postaci Maggie. Dał jej znak, żeby weszła dalej i położyła Laurę na kanapie. - Dzwoń i informuj mnie na bieżąco, ilu robotników udało ci się odszukać - kończył rozmowę z Whitem. - Jasne. - Umówmy się, że tak czy inaczej pojawisz się tutaj w następną sobotę rano, a ja do tego czasu spróbuję, przynajmniej częściowo, uporządkować sprawy schedy.

Posted in: Bez kategorii Tagged: olszówka aktorka, manicure ślubny, arciuch aktorka,

Najczęściej czytane:

- Bo były Musiałem jedno otworzyć. Potrzebujesz dobrego

systemu alarmowego. No tak. Dotychczas nie było potrzeby, Milla mieszkała w bardzo spokojnej okolicy ... [Read more...]

Zazwyczaj umiała trzymać język za zębami i nigdy nie ujawniała

personaliów swoich informatorów. Ale tym razem jej nerwy były napięte do ostatnich granic, była półprzytomna ze zdenerwowania i wiedziała tylko jedno: że musi jakoś - nieważne jak - przekonać Diaza ... [Read more...]

ego to lato jest inne. W zeszłym roku bawiła się dobrze, ale tego lata było tak nieznośnie gorąco... Patrzyła na wybieg, gdzie Brig pracował z Remmingtonem. Źrebak był już mniej uparty. Brigowi chyba szło coraz lepiej. Są tacy, co potrafią ujarzmić konia szybciej, w ciągu kilku dni, ale on nie śpieszył się, i chyba powinna być mu za to wdzięczna. Było jej jednak przykro, że wszyscy w rodzinie traktują ją jak małą dziewczynkę, która nic nie może zrobić sama, nawet ujeździć ...

24 własnego konia. Przeszła przez płot i zeszła do strumyka, gdzie w dzieciństwie łowiła raki. Wpatrywała się w potok. Kilka lat temu bawiła się tutaj z Angie i Derrickiem. Brodzili w strumyku, chlapali się wodą i rzucali błotem. Wtedy Derrick uwielbiał robić psikusy. Śmiał się i ciągnął Cassidy za włosy albo próbował obrzucić młodszą siostrę mułem, który wygrzebywał z dna strumyka. Tutaj ona i Angie przyłapały go na pierwszym papierosie, co wywołało prawdziwą burzę w domu. Innym razem wyśledziła go, jak spocony i zdyszany całował się i turlał pod drzewami z ciemnowłosą dziewczyną. Cassidy szybko się ulotniła. Zniknęła za zasłoną wierzbowych gałęzi i nigdy nie dowiedziała się, która to dziewczyna pozwoliła mu rozebrać się ze skąpego staniczka. To wtedy wszystko się zmieniło. Derrick zaczął się interesować dziewczynami. Inaczej na nią patrzył i nie bawił się z nią jak dawniej. Zawsze był z niego wcielony diabeł, ale od kiedy pojawił mu się zarost, a jego głos raz brzmiał nisko, a innym razem skrzeczał, stał się wprost nieznośny. Był sfrustrowany i zły. Kiedyś zbił konia batem do krwi i dla rozrywki zastrzelił kota sąsiadów. Za każdym razem dostawał burę od Reksa, a potem szedł z ojcem do stajni, gdzie na koźle do rżnięcia drewna dostawał od ojca batem. Wrzeszczał, jęczał i klął. Wracał do domu czerwony na twarzy i spocony, zalany gorącymi łzami upokorzenia, wydymając dumnie wargi w złośliwym buncie. Potem Rex zawoził go do miasta, kazał rozmawiać z księdzem, ale bez względu na to, ile „Zdrowaś Mario” czy „Ojcze nasz” musiał zmówić, był coraz gorszy. Nie ugiąłby się nawet, gdyby bez przerwy odmawiał różaniec i zrobił dziurę w klęczniku. Tak. Derrick się zmienił, ale Cassidy nie wiedziała, dlaczego. Zdjęła buty i zakopała palce w błocie na brzegu potoku. Latem strumyk był tylko pluszczącą strugą, która płynęła po wygładzonych kamieniach. Cassidy oplotła ramionami kolana i znowu poczuła niepokój. Ogarnęło ją to samo niespokojne uczucie, które obudziło ją zeszłej nocy. To lato było inne. Naprawdę nie była już dzieckiem, a jej siostra i brat byli dorośli od dawna. Wyrwała garść trawy znad brzegu i sapnęła. Nad jej ramionami przesunął się cień, który rozciągnął się przed nią na ziemi. - Co ty tu robisz? Brig. Ten głos poznałaby wszędzie. Serce w niej podskoczyło. - Nic. - Odwróciła się. Próbowała nie dostrzegać, że chłopak ma rozpiętą koszulę z podwiniętymi rękawami. Wytarte dżinsy wisiały tak nisko na jego smukłych biodrach, że widziała pępek i ciemne włosy na brzuchu. Cassidy poczuła, że robi jej się gorąco. Odgarnęła włosy. Wstydziła się, że od wilgotnej ziemi ma czarne stopy. - Zastanawiam się, kiedy będę mogła wsiąść na mojego konia. - Płyta ci się zacięła? - Kiedy? - Jak będzie łagodny jak baranek. - Jakbym chciała baranka, poszłabym do owczarni. - Wstała i wytarła stopy o trawę. Starała się ukryć zmieszanie. - Chyba powinieneś już zostawić Remmingtona w spokoju. Cieszę się, że taki jest. - Dziki. - Tak, dziki. Brig mruknął zdegustowany. - Już ci mówiłam, że lubię konie z temperamentem, z charakterem. - Które cię zrzucają i kopią na dokładkę? - Bawił się scyzorykiem. W kowbojkach wydawał się wyższy niż boso. Słońce przedzierało się między poruszającymi się na wietrze liśćmi, których cień przesuwał się po regularnych rysach twarzy Briga. Zamknął scyzoryk z trzaskiem. - Wydaje mi się, że to ciebie zrzucił? Uśmiech rozjaśnił jego oczy. Brig wsunął nóż do kieszeni. - Zgadza się, ale mam nadzieję, że nie będziesz o tym rozpowiadać. Nie chciałbym, żeby ludzie się ze mnie nabijali. - To będzie nasza tajemnica - zapewniła Cassidy z uśmiechem. - Tak? - Przysięgam. - Dziecinnym gestem uderzyła się w piersi. Zobaczyła, że jego wzrok podąża za jej ręką i zamarła. - Wiesz, co mam na myśli. Wydął dolną wargę i pokiwał głową. Nigdy wcześniej nie był taki skłonny do zgody. - I tak uważam, że już powinnam na nim jeździć. - Będziesz - obiecał Brig. - Niedługo. - Potrafię nad nim panować. - W takim razie, skąd masz to? - Dotknął jej posiniaczonego ramienia. Omal nie wyskoczyła ze skóry. Czuła, że przebywanie z nim sam na sam jest kuszeniem losu, chociaż nie wiedziała, dlaczego. Gdy był przy niej, odnosiła wrażenie, że nadciąga błyskawica, zwiastując uderzenie pioruna. 25 ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 ubranka.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste