Dopiero wtedy spojrzał na Helenę.
– Co mówiłaś? – Chcę zapalić. Mogę na chwilę wyjść? – Boże broń! – Potrząsnął głową i spojrzał w stronę stojącej na samym końcu Kate. Nie była sama. Na rękach trzymała dziecko. Chyba dziewczynkę, sądząc z różowego wdzianka. Córkę Richarda! Luke z trudem zdusił w sobie bolesną złość. Czy to możliwe, że mógł być jeszcze zazdrosny? Ściągnął brwi, maskując niechęć i gniew. Czyżby Kate nie zrozumiała? Nie odpowiadał na jej telefony z jednego powodu. Nie chciał już jej widzieć. Nie miał ochoty rozmawiać... Kłamiesz, zganił siebie w duchu. Nie odpowiadałeś, bo właśnie chcesz się z nią spotkać. I to aż za bardzo. Wziął głęboki oddech i powrócił do podpisywania. Starał skupić się na tym, co miał do zrobienia. W pewnym momencie stwierdził, że potraktuje Kate tak jak innych czytelników. Wpisze jej dedykację do książki i odeśle do domu. Pracował automatycznie, nie czując już bólu palców. Ale kiedy po raz kolejny uniósł głowę, okazało się, że ma przed sobą Kate. Stanęła przed nim zarumieniona, zdenerwowana i pełna nadziei. – Cześć, Luke. – Uśmiechnęła się. – Witaj, Kate – rzekł wypranym z emocji głosem. Kierownik podsunął mu egzemplarz książki. – Jaką chcesz dedykację? Jej uśmiech zbladł, a dziecko poruszyło się jej na rękach. – ,,Dla Kate i Richarda, których przyjaźń kiedyś coś dla mnie znaczyła’’. Zwykle waliła prosto z mostu, nie starając się niczego owijać w bawełnę. Właśnie to w niej podziwiał, lecz teraz poczuł się dotknięty jej śmiałością. Wpisał jednak dedykację i podał jej książkę. – Miałam nadzieję, że będziemy mogli pogadać – powiedziała, wkładąjąc książkę do dziecięcego wózeczka i tuląc do siebie córkę, która znowu zaczęła protestować. – Nie czas na to. – Rozejrzał się dookoła. – I nie miejsce. – Wiem. Pamiętasz tę ciastkarnię na rogu St. Charles i Carrollton Avenue? Możemy się tam spotkać, jak skończysz? – Kilka stojących za nią osób zaczęło protestować. – Proszę, Luke. Musisz odmówić. To nie ma sensu. Luke westchnął głośno. – Musiałabyś jeszcze poczekać. To wszystko zajmie pewnie jeszcze kolejną godzinę. – Okej, będę czekać. Spojrzał w bok, a potem znowu na nią. – Dobrze, spróbuję przyjść, chociaż nic ci nie mogę obiecać. Skinęła głową. Patrzył jeszcze za nią, myśląc o przeszłości i o tym, że kiedyś sądził, iż potrafi żyć bez Kate. W końcu stwierdził, że nie może nie pójść na to spotkanie. Przekonywał siebie, że chodzi o to, by zamknąć pewien etap w swoim życiu. Być może uda się mu w końcu o niej zapomnieć. Inaczej Kate Ryan stanie się jego fetyszem. Jednak kiedy półtorej godziny później wszedł do francuskiej ciastkarni, czuł zupełnie coś innego. Znowu miał wrażenie, że jest dwudziestolatkiem do szaleństwa zakochanym w dziewczynie, która nie odwzajemnia jego uczucia. To bolało. Luke cały się najeżył, podchodząc do karmiącej dziecko