Zobaczył, jak jej ukryte pod powiekami oczy drgneły.
Zdaje sie, ¿e miała byc w spiaczce? Czuł, jak włosy podnosza mu sie na głowie. - Marla? - wyszeptał znowu. Jej imie ledwo przeszło mu przez scisniete gardło. - Marla? Powoli, jakby wiazało sie to z nadludzkim wysiłkiem, Marla otworzyła oczy, najpierw tylko odrobine, potem ciut szerzej. Patrzyła na niego wielkimi czarnymi zrenicami, otoczonymi waskim paskiem zieleni. Serce na moment przestało mu bic. Marla zmru¿yła oczy, zamrugała, ale nie spuszczała z niego wzroku. - Myslałem, ¿e ty... Lepiej zawołam pielegniarke. - Scisnał porecz z taka siła, ¿e a¿ zbielały mu kostki. Uniosła reke, by dotknac jego dłoni, i próbowała cos powiedziec, ale spomiedzy połaczonych drutem zebów wydobył sie tylko niewyrazny dzwiek. On jednak instynktownie zrozumiał sens. - Kim jestes? - pytała, marszczac brwi nad zielonymi oczami. Wiec nie pamietała go. W głebi duszy poczuł nagle straszny zawód, ale postanowił o tym nie myslec. Zaschło mu w gardle. - Jestem Nick. Opusciła reke i wydała z siebie cos, co miało byc zapewne westchnieniem. Nadal go nie rozpoznawała. 48 - Nick? - szepneła z wysiłkiem. - Ten... brat? Wiec wiedziała. - Myslałem, ¿e dla ciebie jestem „tym banita”. Nie odpowiedziała. - No wiesz, w przeciwienstwie do twojego me¿a, porzadnego Aleksa - wyjasnił, wzruszajac ramionami. Na pokrytej granatowymi i fioletowymi sincami twarzy nie pojawił sie jednak wyraz zrozumienia. - To był ¿art - dodał po chwili. - Zły ¿art. - Oczy zaczeły jej sie zamykac. - Bardzo zły - wybełkotała przez druty zamierajacym głosem. - Nastepnym razem wymysle cos lepszego - powiedział, ale Marla nie zareagowała. - Marla? O nie, ona nie mo¿e teraz zasnac! Podobno od wypadku nie odzyskała przytomnosci, tak powiedział Alex, z którym rozmawiał wczesniej przez telefon. To Alex chciał, ¿eby spotkali sie w szpitalu, chocia¿, jak sie okazało, wcale mu sie tak bardzo nie spieszyło. Nick wsadził rece głeboko do kieszeni skórzanej kurtki i wyszedł z pokoju, ¿eby poszukac pielegniarki. Nie miał ochoty przebywac sam na sam z kobieta to odzyskujaca, to tracaca swiadomosc. Zwłaszcza jesli ta kobieta była Marla Amhurst Cahill. Stojac w drzwiach, odwrócił sie i spojrzał na nia przez ramie. Le¿ała nieruchomo na łó¿ku. Wygladała naprawde okropnie. Ale teraz odzyska w koncu przytomnosc, wyzdrowieje, rany sie zagoja i za jakis czas odzyska pamiec. I na pewno odzyska dawna urode. Chocia¿ w zasadzie nie powinno go to obchodzic. Jak brzmiało stare przysłowie? Kto sie raz sparzy, ten na