Rozległ sie brzek monet czy kluczy. - Idz na dół i przynies dla
mnie i dla babci wode mineralna, Sprite'a czy co tam maja. Dla siebie te¿ cos wez. Brzek drobnych. Marla spodziewała sie, ¿e usłyszy dalszy ciag dyskusji, ale nic takiego nie nastapiło. Cissy, mruczac cos pod nosem, oddaliła sie w strone drzwi. Jej kroki cichły, w miare jak ból w głowie w Marli zaczał sie znowu nasilac. Wydawało jej sie, ¿e temperatura w pokoju spadła o dwadziescia stopni. O co chodzi z tym morderstwem czy nieumyslnym spowodowaniem smierci? Kim była Pam? O Bo¿e, czy to jaja zabiłam? Serce waliło jej jak młotem, czuła, ¿e sie poci. Gdyby tylko cos jej sie przypomniało. Gdyby była w stanie zadawac pytania i uzyskac na nie odpowiedzi. Gdyby cos o sobie wiedziała! - Z przykroscia to przyznaje - powiedziała Eugenia - bo to w koncu mój syn, ale zaczynam watpic, czy to dobry pomysł, ¿eby Nick tu przyje¿d¿ał. - Zaraz, zaraz. To był twój pomysł. - Wiem, wiem - powiedziała Eugenia, jak gdyby z politowaniem potrzasajac głowa nad swoja własna głupota. - Byłam zdenerwowana z powodu tego wypadku i całej reszty... ale tam cos było miedzy nim a Marla. Co? Co było? Marla usiłowała otworzyc usta, ale nie potrafiła. Walczyła z ogarniajaca ja sennoscia i zmeczeniem, czuła jednak jak powoli, nieubłaganie wsysa ja gesta, miekka mgła nieswiadomosci. A bardzo chciała usłyszec reszte tej rozmowy. - To było pietnascie lat temu. - Jemu to nie przeszło. 43 - Owszem, przeszło. W jego ¿yciu od tej pory było mnóstwo kobiet - rzucił Alex niecierpliwie, wyraznie rozdra¿niony. Jakby ten temat nie był mu całkiem obojetny. - Z ¿adna nie był dłu¿ej ni¿ pare miesiecy. On i Marla... - Pamietam. - Głos Aleksa był zimny jak lód. Marla wiedziała, ¿e powinna byc tym poruszona, ale czuła sie coraz bardziej senna. - Ale chyba nie mamy wyboru, prawda? Powiedziałem mu, ¿e wypowiedziała jego imie, a on zgodził sie przyjechac. Wiec mówiłam cos? Jak? Nie pamietała, ¿eby była w stanie cokolwiek powiedziec ani w inny sposób kontaktowac sie z otoczeniem. Marla miała tysiace pytan, które chciała zadac swojej rodzinie, pytan, dotyczacych dziecka, córki, całego ¿ycia. Próbowała cos powiedziec, zwrócic na siebie ich uwage... Dlaczego nie mo¿e mówic? W przypływie frustracji zacisneła palce na kołdrze. - Widziałas to? - zawołał Alex. - Co? - Poruszyła sie! Spójrz na jej reke. Tak! Tak! Słysze was! Rozumiecie? - Zawołaj lekarza! - powiedział Alex. - Nareszcie. Mo¿e w koncu wyjdzie z tej spiaczki. - Był bardzo podekscytowany. Scisneło ja w gardle na mysl o tym, ¿e ten me¿czyzna, jej ma¿, kocha ja, choc ona nie pamieta nawet, jak on wyglada.