Ale to Lucas Yamhill, wysoki, przystojny chłopak, prawie
ja przekonał. Był ju¿ w pierwszej klasie szkoły sredniej, przyjaznił sie te¿ z młodszymi chłopcami. Jego ojciec miał jeden sklep warzywniczy w centrum i drugi w innym miescie, na południe od San Leandro. - Chodz, poka¿ nam swoje cycuszki. Dziesiec dolców to kupa forsy. Miała ochote to zrobic. Chocby po to, ¿eby pokazac Brentowi i Ianowi, ¿e sie nie boi. A tak¿e dlatego, ¿e chciała zrobic wra¿enie na Lucasie. Tak, miała na to ochote. Czemu nie? Dziesiec dolarów było tego warte. Wiec zrobiła to. Tam, w tym dusznym, ciasnym składziku podniosła podkoszulek, zdjeła go przez głowe i rzuciła na betonowa posadzke. Brent zagwizdał przeciagle. Rumieniac sie troche, Kylie odrzuciła włosy do tyłu, tak jak to robia modelki w reklamach szamponów, i staneła bez ruchu. Wyraznie było widac zagłebienie miedzy jej piersiami. Uznała, ¿e to wystarczy. - Hej, to nieuczciwe. Masz na sobie stanik! - łan czuł sie oszukany. - To prawda - poparł go Brent, kiedy zdał sobie sprawe, ¿e Kylie z nich zakpiła. - Za to nie płace. Milion razy widziałem siostre, jak chodziła w staniku po całym domu. Lucas usmiechnał sie tylko, a Kylie poczuła, ¿e krew w jej ¿yłach zaczyna kra¿yc szybciej. - Dam dwadziescia, jesli pozwolisz, ¿ebym to z ciebie zdjał. - Dwadziescia piec - powiedziała zalotnie. Czuła, ze sie poci. -I nie przy tych dwóch. - Dwadziescia piec za sam na sam, i chce cie dotykac. - Oczy Lucasa pociemniały, z jasnobrazowych stały sie nagle prawie czarne, a jego głos brzmiał teraz miekko i chrapliwie. - Chce cie dotykac, cała. 431 Kylie poczuła dziwne mrowienie miedzy nogami, serce zabiło jej mocniej. Dr¿ała ze zdenerwowania. - Powiedz im, ¿eby stad poszli - powiedziała, wskazujac Brenta i Iana. - Mowy nie ma. Zapłaciłem trzy dolce! - Ian zało¿ył swoje grube rece na piersi. Lucas jednak był starszy i w koncu przekonał ich, ¿eby wyszli. Zamknał za nimi drzwi na zasuwke. Kylie prawie nie mogła oddychac. Lucas powoli wyjał z portfela dwa banknoty po dziesiec dolarów i jeden pieciodolarowy. Poło¿ył je na odwróconym do góry dnem wiadrze i wygładził. Wyciagnał te¿ z kieszeni płaskie plastykowe opakowanie -z prezerwatywa- i poło¿ył je na banknotach. - Dam dwa razy tyle, jesli rozbierzesz sie do naga. - Nie... nie wiem. - A dam ci stówe, jesli pozwolisz mi - wiesz na co. Dotknac cie. - Dotknac? - Tak - zni¿ył głos. - Wiesz, o czym mówie. Kylie zagryzła wargi. Potrzasneła głowa. Oddychała z